11 września

Nie daj się wykończyć wykończeniówką!

Wykończenie wnętrz to ponoć ostatnia prosta w budowie własnego gniazdka. Jak więc sprawić aby nie była to ostatnia prosta waszego małżeństwa? Bo przyznam szczerze - wykończenie domu to ogromny sprawdzian bycia rodziną, partnerem, to często też ostatni sprawdzian ludzkich odruchów!


Wykończenie domu to nie jest łatwe i przyjemne wybieranie mebelków do sypialni. To istny huragan, tajfun uczuć i bezsilności. I nie, nie myślcie, że Was to ominie. To nie omija nikogo!


Budujemy ten nasz dom już prawie 2 lata. Z papierologią urzędową walczymy niemal 5 lat. Naprawdę wiem co mówię ;)

Ponoć dobrą ekipę wykończeniową trzeba zaklepać co najmniej rok wcześniej. Ponoć tak. Bo nasza ekipa trafiła się nam kilka dni przed, i to jakim okropnym zbiegiem okoliczności, przypadkiem i fartem! 


W życiu układa się różnie, dziwnie, śmiesznie i tragicznie. Nasza przygoda z wykończeniowcami to istna tragedia. Od pół roku mieliśmy bowiem umówioną ekipę, która ostatecznie do nas nie trafiła. Dlaczego? Zabrzmi to niemniej tragicznie i strasznie: pewien człowiek przed umówionym u nas terminem po prostu odszedł! Tak. Odszedł. Nie wierzyłam własnym uszom kiedy mąż mnie o tym powiadomił kilka dni przed terminem, gdy miała się u nas rozpocząć "wykończeniówka". Nie znałam tego człowieka osobiście, niemniej jednak historia wydawała mi się jakimś okropnym psikusem życia! Jak to?! Tak to, dziś jesteś, jutro cię nie ma. I tak tez się stało w tym naszym przypadku. I choć nie znaliśmy się osobiście to spoczywaj w pokoju fachowcu... Łzy cisnęły się do oczu. No i pytanie: co możemy zrobić? Życie jest o tyle dziwne, że trzeba wziąć się w garść i szukać na cito wyjścia z sytuacji. Mąż w dwa dni obdzwonił połowę tego wykończeniowego światka, by w środku sezonu znaleźć kogoś "na wczoraj". Życie kolejny raz nas zaskoczyło, bo udało się! I to na już. Za kilka dni zawitała więc u nas cała profesjonalna ekipa remontowa. 


Od około połowy czerwca zaczęły się więc wszelakie prace. Najpierw ekipa poprawiła i dokończyła ocieplanie poddasza i układanie karton - gipsów. 

Stelaże sufitowe pod karton gips w kuchni.

Garaż w trakcie wykończenia. 
Klatka schodowa z rusztowaniami.














Testowanie włazu strychowego.

Potem przyszedł czas na montaż włazu strychowego. W następnej kolejności zrobiony został garaż i kotłownia. Potem szły już gładzie gipsowe na ściany, układanie płytek podłogowych na balkonie i w kotłowni. Te płytki i balkon to ogromny kolejny punkt zapalny w naszym małżeństwie. Mój mąż jest praktykiem prostych rozwiązań i oczywiście niedrogich. Ja lubię wymyślać, co wiąże się z kosztami ;) Typowy podział: mąż vs żona. Tym razem po wieczornej kłótni o to czy kupić niedrogie płytki do kotłowni, powiedziałam pass. Kupuj. To samo z balkonem, Wybrałam tylko kolor. Mąż kupił w markecie budowlanym płytki o dużej odporności na ścieranie i antypoślizgowości, w kolorze szarym. Niech będzie, ułożyli je w pralni, w garażu, kotłowni, a gres o podobnych cechach na balkonie. Dodam, że na balkon chciałam deski kompozytowe... ale no cóż... Odbiję sobie sypialnią! Taka jest umowa! 

Mordercze płytki na balkonie, to od nich się zaczęło!


Kolejne płytki układane już były zgodnie z projektem i wyborem architekta. I tu jestem zachwycona! Na żywo wygląda to nawet o niebo lepiej niż na wizualizacji, chociaż wizualizacja podobała mi się bardzo! Na końcu wpisu znajdziecie modele i producentów naszych płytek. 

Kuchnia po ułożeniu podłogi. 

Wiatrołap.





Łazienki na dole i łazienka na górze.

Wykończenie domu, w którym nie ma nic to jest istny bałagan myślowo- czynowy! Może się komuś wydawać, że to miła i spokojna procedura, nic bardziej mylnego. To nie jest tylko miły wybór tapety i składanie zamówienia na lodówkę. Niestety zazwyczaj trzeba nauczyć się myślenia wielotorowego i chodzenia na kompromisy. Tak jak w naszym przypadku, gdzie kredyt spłacamy oboje, nie możemy pozwolić sobie na "bo ja tak chcę". Niby jesteśmy małżeństwem ale nie możesz nikogo zmusić aby myślał jak ty. Nagle okazuje się, że twój mąż to zupełnie inna osoba niż ty. Że jesteście dwoma innymi, osobnymi ciałami i mózgami. I nagle wychodzi, że możecie wziąć rozwód przez cenę płytek na balkon! Istna porażka, wysoki panie sędzio, chciałabym obwinić męża o rozpad naszego małżeństwa, bo kupił tanie płytki do garażu, w dodatku śliskie, specjalnie, żebym się tam zabiła! Nie warto, nie idźcie tą drogą. Czasem lepiej odpuścić, powiedzieć "ok kochanie, kup takie jak uważasz, byleby nie były śliskie". Usiądźcie i ustalcie razem na spokojnie wszystkie za i przeciw. Powiedz śmiało mężowi, że chcesz szare płytki i spróbujcie dojść do kompromisu. Wszak garaż to nie salon, tym bardziej nie warto! 

I nagle przestaje być istotne co kupisz na podłogę do tego garażu ale to, że nadal masz rodzinę ;) Bo przecież ten dom, to nasza rodzina! Pomyśl dwa razy gdy będziesz się kłócić i iść w zaparte. Ja szybko się denerwuję, szybko się ekscytuję i szybko obrażam. Ale dwie minuty później już wracam i mówię "ok, no, pogadajmy raz jeszcze, biorę to pod uwagę". Nikt nie każe nam być takimi samymi, nie możesz też komuś rozkazać co i jak chcesz ale możesz rozmawiać i dogadywać się. I to jest chyba najważniejsze w budowaniu domu, w jego wykańczaniu. Nie ważne, jakie to będą płytki, ważne, żeby nie dać się wplątać w kłótnie i nie dać się wykończyć. Wszak wykończyć chcemy dom a nie siebie :)

Nasze płytki:

Garaż, kotłownia, balkon:
1. płytki Cersanit, Zazo Grey, 60x60

Łazienki, wiatrołap, kuchnia:
1. Gres wielkoformatowy, Roca pigment gris 80x80, gris matowy.
2. Płytka ceramiczna Marazzi Scenario, 20x20, różna kolorystyka
3. Płytka ceramiczna Collinson ceramics, 5x500, fossil glossy, skylight glossy.

2 komentarze:

  1. My zdecydowaliśmy się na to, aby część mebli była wykonana na zamówienie, a to znaczyło, że musimy sami poświęcić na to wszystko więcej czasu. Wybieraliśmy nawet odpowiednie prowadnice do szuflad i u nas była to oferta E-rejs.eu . W sumie muszę przyznać, że dzięki temu mamy wszystko tak, jak chcieliśmy i wygląda to naprawę pięknie. Wszystko dobrze działa, ma odpowiednią jakość i nie ma na co narzekać. Dom to inwestycja, więc trzeba inwestować w meble na długie lata.

    OdpowiedzUsuń
  2. Najlepiej takie pasujące do wystroju, myślę że do nowocześnie wyglądającego salonu mogą słabo pasować klasyczne krzesła drewniane, trzeba poszukać czegoś dużo bardziej wymyślnego. A może coś tego typu https://www.paczkameble.pl/krzesla-c-10.html nadałoby stylu wnetrzu? Mam podobne w jadalni - bardzo wygodne i efektowne. Nieźle wyglądają też z poduszkami w jakimś intensywnym kolorze - ja czasem kładę takie w odcieniach błękitu. To jakie krzesła do salonu wybrac będzie zależało w głownej mierze od tego jak będzie wygladał sam salon.

    OdpowiedzUsuń

Podziel się

Copyright © JEDEN DACH , Blogger