Pierwsze piętro, i... schody.... i... dach!
Najpierw czekaliśmy na pierwsze cegły, potem czekaliśmy jak na szpilkach na wylanie stropu, teraz czekaliśmy na... na schody i więźbę dachową!
Nasz dom w nawłoci!
Budowa to taki dziwny stan, stan umysłu ale i stan życia. Wciąż się na coś czeka, wyczekuje, przebiera nogami. Kiedy to, kiedy tamto?! To oczekiwanie ciągle jest niezaspokojone, bo wszystko jest takie nowe, takie nieznane! W końcu, gdy już to masz, zamykasz jakiś etap i znów tupiesz bucikiem - kiedy dalej, co dalej? Z każdym etapem ujawnia się coś nowego, a to zarys domu, a to jego kształt. Wszystko jest takie emocjonujące! Bynajmniej dla nas :)
Dzieci na tle swojego domu. Ławka to nic innego jak drewno na więźbę.
Od ponad dwóch, może już i trzech tygodni Panowie Budowlańcy wzięli się z rozmachem za budowę pierwszego piętra. Tak naprawdę niewiele tam było bloczków do ułożenia, bo w sumie tylko ścianka kolankowa. Szczyty budynku ułożą, gdy skończą układać więźbę dachową - tak twierdzą.
Tak naprawdę jedną z najważniejszych rzeczy, na które czekaliśmy były one: schody. Najpierw oczywiście szalowanie, zajęło sporo czasu, rzecz jest oczywiście wymagająca. Jak wszystko przy budowie ;) Potem było wylewanie schodów. Betonowóz, rura i heja. Miły widok, wg mojego Męża i córki :) Byli przy tym obecni. Po powrocie z pracy pytam: Haniu, gdzie byłaś? "Na budowie, wylewali beton!" I stało się, na drugi dzień po wylaniu schodów możemy już po nich stąpać!
I już, i hop, możemy wejść "po ludzku" na pierwsze piętro. Drabiny się bałam, bałam się, że spadnę na te pręty na dole i się nadzieję ;) Teraz mam schody, bez barierek, ale co tam, idę prosto, idę przed siebie, do góry!
Schody to taki inny wymiar, jakby połączenie całego domu. Można by rzec: schody do nieba! To nic, że póki co brzydkie, szare, betonowe. Ale nasze. No i dzieci, dzieci mogą wejść na górę!
Schody zostały wylane, ahhhh!
I już, i hop, możemy wejść "po ludzku" na pierwsze piętro. Drabiny się bałam, bałam się, że spadnę na te pręty na dole i się nadzieję ;) Teraz mam schody, bez barierek, ale co tam, idę prosto, idę przed siebie, do góry!
Oto wejście na pierwsze piętro.
Schody to taki inny wymiar, jakby połączenie całego domu. Można by rzec: schody do nieba! To nic, że póki co brzydkie, szare, betonowe. Ale nasze. No i dzieci, dzieci mogą wejść na górę!
Po schodach nadszedł czas na kolejny emocjonujący moment: ułożenie więźby dachowąej Więźba dachowa to ogromna konstrukcja, oficjalny szkielet dachu. W przypadku dachów o mały kącie nachylenia (takich jak nasz: 45 stopni) projekt musi zapewnić odpowiednią wysokość wnętrza, konieczne było więc wymurowanie ścianek kolankowych, które zostały wzmocnione konstrukcją żelbetową.
Jak więc wygląda taka więźba dachowa w ogromnym skrócie? Najpierw jest wylewany wieniec betonowy wzmocniony żelbetem, na ściankach kolankowych stropu. Potem jest kładziona murłata (drewniana belka pozioma ułożona na murze budynku, jej przekrój jest zawsze kwadratowy). Potem idą krokwie (czyli długie pochyłe belki oparte na murłacie) i jętki (poziome belki łączące krokwie). U nas mamy układ krokwiowo-jętkowy. W tym układzie wiązary są dodatkowo wzmacniane poziomymi wiązarami jętkowymi, umieszczonymi zazwyczaj w połowie długości krokwi lub nieco wyżej. W kierunku podłużnym konstrukcja jest jeszcze wzmacniana wiatrownicami.
Konstrukcja więźby jętkowej, źródło rysunku: http://www.e-dach.pl/a/konstrukcja-wiezby-rodzaje-i-budowa-2711.html
Materiał na więźbę to drewno dobrej, najlepszej jakości. Więźba dachowa wykonana jest ze specjalnie zamówionego litego drewna, w odpowiedniej długości i grubości. Nasze krokwie mają długość około 4 m, a dach ma nachylenie 45 stopni. Więźba dachowa to niezwykle wrażliwy punkt każdego domu. Musi bowiem wytrzymywać podmuchy wiatru i ciężar zalegającego śniegu, oraz wszelkie obciążenia dachu oraz domu.
W takim oto wielkim skrócie: mamy szkielet dachu! Dach (raczej jego szkielet) robi na nas wrażenie, jest duuuuż, ogromny, zdjęcia tego nie oddają! W końcu widzę także bryłę całego budynku, co było ciężkie do ocenienia bez dachu.
W końcu dom ma swój zarys, konstrukcję, w końcu wpisuje się w teren. Mogę wejść na piętro i podziwiać z góry, marzyć, wizualizować. To Nasz Dom! Zapraszam do fotorelacji :)
Na koniec piękna, ukwiecona łąka w otoczeniu naszego domu. I przepiękne kwitnące nawłocie. Kochamy Podlasie i naturę!
Widoczne łączenia krokwi i jętek.
W końcu dom ma swój zarys, konstrukcję, w końcu wpisuje się w teren. Mogę wejść na piętro i podziwiać z góry, marzyć, wizualizować. To Nasz Dom! Zapraszam do fotorelacji :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Podziel się