Dlaczego chcę w ogóle dzielić się moim zdaniem i co kogo ono obchodzi?
Po pierwsze ze względów czysto egoistycznych! Natchnął mnie ten rok, w którym postanowiłam w końcu się zmienić. Wykupiłam kilka treningów terapeutycznych, odwiedziłam kilka razy pokój psychologa, a ostatnio natknęłam się w sieci na Monikę Szczepanik. Wszystko to działo się przez zaogniające się konflikty w naszej rodzinie. Problemy wychowawcze z dziećmi uświadomiły mi problem mojej natury. I tak jak w zegarku każdy trybik zazębia się o siebie, tak i u nas czworo ludzi codziennie toczy spory o wspólne trwanie. Jestem cholerykiem. Jestem osobą znerwicowaną. Jestem dorosłym dzieckiem alkoholika. I mam problem z wychowaniem dzieci. Tak jak się kochamy, tak i nienawidzimy. Nie pomaga przy tym fakt budowy domu. Nie dość, że i tak mamy dla siebie mało czasu, to jeszcze ciągnąca się od 2 lat budowa powoduje taką kumulację złości, braku czasu i ciągłego biegania, że zgubiliśmy się. Zgubiłam syna, bo ciągle tylko od niego wymagałam: ubierz się, umyj się, odrób lekcje, nie gadaj tyle, szybciej! Zgubiłam córkę: wstawaj, ubieraj się, nie dyskutuj, nie mam czasu. Zgubiłam męża: wstaw naczynia do zmywarki- wiecznie ja to robię, wynieś śmieci - jak nie pokażę palcem to nie wyniesiesz, nie jestem waszą sprzątaczką, pogoń stolarza, czemu tak wolno to wszystko budują? Wiecznie źli, nie wyspani, bez czasu, wiecznie wkurzeni i jeszcze dzieci jęczą.
Od jakiegoś czasu słuchając podcastów Moniki Szczepanik, ale też dzięki mojemu terapeucie, zmieniłam nastawienie. Monika jest specjalistą porozumienia bez przemocy. Pokazała mi, że w życiu chodzi o słuchanie siebie i innych. Liczę się i ja i inni.
W rodzinie nie chodzi o to kto ma racje a to o by budować relacje.
Dogadywać się, rozumieć innych, ale też rozumieć siebie. I przede wszystkim czas zmienić nastawienie: ja nic nie muszę, ja chcę! Chcę rano wstać, bo idę zarabiać pieniądze, bo chcę zarabiać pieniądze, bo chcę zbudować dom. Kolejna ważna rzecz jakiej się uczę to zaspokajanie własnych potrzeb, ja jako ja mam swoje potrzeby, ogrom potrzeb! Potrzebuję odpocząć, potrzebuję wyjść bez dzieci, potrzebuję zjeść w spokoju. Moje dzieci także potrzebują odpocząć i ich strategie realizacji potrzeb mogą być inne niż moje. Stąd rodzą się konflikty. Ja chcę się wykąpać a moje dziecko chce głośno śpiewać!
No dobrze, co więc do budowy mają nasze relacje w w domu? Ano bardzo wiele. Kilka razy stanęłam już przed sytuacjami "mordobicia" z powodu różnicy zdań w wyborze płytek na balkon. Ostatnio przyszło mi wybierać oświetlenie do pralni.
Wybrałam jakąś taką loftową lampę zwisającą. Gdy zobaczył to mój mąż, w krzyk "po co do pralni takie coś? przecież to pralnia! trzeba dać plafon jak do łazienek, jakiś tani, bo i tak nikt tam nie będzie się przyglądał!". Moja pierwsza reakcja to walcz. Stanęłam okoniem. Że co mi sugerujesz?! Że prać to ja mogę w beznadziejnym wystroju?! Ale po godzinie doszłam do wniosku, ej, zaraz, spróbuję zrozumieć męża.
Mój mąż ma dwa założenia w budowie domu: jak ma być dobrze to niech będzie dobrze i tanio, po co przepłacać. Tak więc chwilę po kłótni ogarnęłam się, weszłam w jego uczucia. Ok, empatia, zrozumienie potrzeb. Weszłam w to i zrozumiałam! Eureka! Rzeczywiście udało mi się znaleźć ładny nowoczesny plafon do tej pralni zamiast zwisającej loftowej lampy. Dlaczego? Nie, nie ustąpiłam mężowi. Nie, nie namówił mnie. Nie, nie zrezygnowałam dla świętego spokoju. Po prostu na spokojnie weszłam w jego potrzeby i zastanowiłam się raz jeszcze. Rzeczywiście, plafon będzie tam lepiej pasował i w dodatku jest tańszy.
Nie atakuj. Rozmawiaj. Słuchaj. Wyrażaj swoje zdanie. Bądź egoistą, wyraź co czujesz i co chcesz. Czy ja chciałam ten loftowy zwis w pralni? Wydawało mi się, że tak. Ale mój mąż miał inny sposób realizacji potrzeby oświetlenia w pralni. W sumie cel był jeden: oświetlić pralnię. I uzyskaliśmy go wybierając inną lampę! Jaki wniosek? Wiem mężu, że nie masz czasu wybierać każdej lampy do domu. Dlatego robię to ja, bo chcę. Chcę ci pomóc, chcę cię odciążyć, chcę mieć ładny dom i chcę mieć fajne oświetlenie. Ty chcesz tego samego. Pogadajmy o lampie, może rzeczywiście wybierzmy inną. Będzie mi miło jak razem zdecydujemy akurat o tej lampie.
Budowa to taki specyficzny stan gdy marzenia związane z posiadaniem pięknego domu ścierają się z rzeczywistością. Bo nie brakuje problemów. Ha, problemy to drugie słowo budowy, albo trzecie, zaraz po kończącym się kredycie! A oliwy do ognia dolewają wciąż podwykonawcy! Albo obiecują i nie wywiązują się albo człowiek czeka miesiącami, czeka i czeka a oni mają to gdzieś! Dosłownie. Bo zajęci, bo inne budowy mają, bo nabiorą prac i się nie wyrabiają. Ale oni ci tego nie powiedzą. Wezmą to twoje zlecenie i czekaj człowieku. Wyboru nie masz, no chyba, że sam zrobisz - jak umiesz, Jak nie, czekaj i płacz i płać.
Kropkę nad i dodał nam problem związany z opóźnieniem z ułożeniem podłogi. Podłoga zamówiona w lutym miała być gotowa i czekać na moment gdy my będziemy gotowi ją ułożyć. Mamy październik a okazało się, że nie została zamówiona u producenta! I musimy czekać kolejny miesiąc aż nam ją wyprodukują! Błąd ludzki, cwaniactwo? Nie wiem. Nie chcę wiedzieć. Wiem jedno, że podłoga oddaliła nam o kolejny miesiąc przeprowadzkę do własnego domu. I to nie jest tylko podłoga. To jest ciągle, wiecznie coś.
Mam tu kilka rad, jeśli nie chcesz zwariować budując dom to:
a) musisz nastawić się, że budowa to nie hop siup i trwa średnio 2 lata
b) musisz zrozumieć, że nie wybudujesz domu w cenie mieszkania i że kredyt hipoteczny kiedyś się kończy
c) musisz nauczyć się wyrażać swoje emocje i mówić o nich, gdy coś cię wkurza - mów, gadaj, nawijaj
d) musisz zrozumieć, że masz jeszcze rodzinę, której budujesz ten dom - więc znajdź im czas by pobyć razem i głównie czas by z nimi rozmawiać o ich potrzebach
e) uświadom sobie, że budowa to wieczne zaskoczenia
f) jeśli ktoś pyta "kiedy się przeprowadzacie?" odpowiedz "bardzo denerwuje mnie to pytanie. Proszę nie zadawaj mi go. Naprawdę poinformuję cię, gdy będziemy już mieszkać i wpadniesz na parapetówkę"
g) naucz się, że fachowcy zazwyczaj mówią co chcesz usłyszeć a robią gdy im pasuje - może tego nie zmienisz ale przynajmniej z góry ich uświadom, że nie życzysz sobie tego, że jeśli nie mają czasu by wziąć waszą budowę - niech lepiej powiedzą niż potem macie się denerwować.
h) znajdź fajnego terapeutę, najlepiej dla całej rodziny! Albo przynajmniej słuchaj wykładów, podcastów, czytaj mądre książki, graj z rodziną w mądre gry.
A panią co denerwuje w budowaniu domu?
Brak czasu, brak wpływu na podwykonawców, cwaniactwo, nieszczerość innych ludzi, ceny! Wszystko mnie denerwuje!
A jakie jest Pani marzenie?
Żebyśmy byli zdrowi i mieli własny dom.
W sumie to możemy już zakończyć terapię. Powiedziała pani wszystko co chciałem powiedzieć ja. Wie pani co robić. A teraz niestety czas zapłacić...
Powodzenia!
Na koniec jakie "wspomagacze" relacji w rodzinie polecam:
1. gra Pytaki, gra, w której nie ma wygranych a celem jest rozmowa z własną rodziną!
2. książka Moniki Szczepanik "Jak zrozumieć się w rodzinie" wyd. Natuli
3. książka "Jak nie krzyczeć na swoje dziecko?"
5. psychoblog Jarka Żylińskiego ten człowiek robi wielką robotę udostępniając swoje materiały w sieci i pomagając rodzicom i dzieciom!
Budujmy nie tylko domy, budujmy nasze rodziny!
:)
OdpowiedzUsuńDla mnie w sumie najgorsze jest to, że niestety nie zawsze można liczyć na szybki termin u fachowców. Ale z drugiej strony chyba lepiej poczekać i wybrać tych sprawdzonych niż trafić szybciej na kogoś odpowiedniego. My właśnie czekamy na fachowców od fotowoltaiki i tak czytam sobie informacje w internecie i trafiłam na artykuł https://tvs.pl/informacje/szpital-miejski-na-goduli-oszczedzi-na-pradzie-caly-dach-zajela-farma-fotowoltaiczna-zdjecia/ . Nie spodziewałam się, że szpital w mojej okolicy stworzył farmę fotowoltaiczną, aby korzystać z ekologicznie pozyskanej energii. Super!
OdpowiedzUsuńNo ja powiem, że właśnie przygotowujemy się do remontu łazienki, ponieważ mieliśmy problem z wyciekiem, ale na szczęście już wszystko załatwione. Skorzystaliśmy sobie z usług firmy https://www.drypol.pl/ , która w profesjonalny sposób zajęła się lokalizacją wycieków oraz osuszaniem łazienki. Moim zdaniem profesjonalnie wykonują bardzo dobrą pracę. Lepiej wynająć firmę, która wszystkim dobrze się zajmie. Nie wyobrażam sobie, że miałabym wszystko robić sama.
OdpowiedzUsuńTeż macie taki problem ze znalezieniem wszystkiego, co jest Wam potrzebne podczas budowy? Ja zawsze szukam i szukam, a znaleźć nie mogę. Teraz jesteśmy z mężem na etapie poszukiwania czegoś takiego, jak regulator temperatury i znajoma poleciła nam stronę https://sterownikitech.pl/regulatory,c3.html . Myślę, że tam znajdę coś odpowiedniego.
OdpowiedzUsuńMnie trochę nerwów budowa kosztowała i nie sądziłam, że aż tak zaangażuję się w prace. Pomagałam mężowi i jego braciom przy naszej budowie, bo zawiodła ekipa budowlana, którą rezerwowaliśmy na czas budowy półtorej roku przed rozpoczęciem. W każdym razie dopóki nie zjawiła się druga ekipa musieliśmy działać sami. Wczesniej wszystko szło przyjemnie. Zakup idealnej działki z pięknym widokiem na las i rzeczkę. Później projekt domu jednorodzinnego nie był problemem, bo wybraliśmy gotowy projekt, który nam pasował idealnie pod nasze wymagania i zagospodarowanie terenu. Dobrze, że ekipa wykończeniowa była już słowna i zrobili kawał dobrej roboty. Czekają nas pierwsze Święta Bożego Narodzenia w domu i cieszę się na ten czas bardzo. Po takiej batalii mamy wygraną i mamy własny wymarzony dom :)
OdpowiedzUsuń