28 sierpnia

Jedendach na wakacjach - Chorwacja 2020 - cz. 2. Czy naprawdę musimy mieć piasek na plaży?

Kontynuując opowieść wakacyjną muszę odnieść się tym razem do pytania "dlaczego?". Dlaczego akurat Chorwacja i dlaczego pojechaliśmy na wakacje akurat w lipcu? Na pierwszy rzut oka głupie pytania! Odpowiedź na nie jest jednak jednoznaczna i prosta "pojechaliśmy na wakacje, bo były wakacje!". A dokładniej skorelowaliśmy nasz urlop z przerwą wakacyjną w przedszkolu córki. Mało oryginalne a bardzo prozaiczne wytłumaczenie ;) Niemniej jednak świadoma jestem wszechobecnej pogardy i nacisków "zostań w domu", którym już serio, wymiotuję tęczą ;)

Dugi Rat - welcome to!

Sprawa oczywiście jasna- epidemia. Choć dla mnie niezbyt jasna. Pozostawię jednak swoje wątpliwości sobie a skupię się na kilku zdaniach wyjaśniających naszą wakacyjną destynację.

Chorwacja. Tak, nie jesteśmy jedynymi Polakami, którzy są nią zauroczeni. I tak, kiedyś myślałam podobnie jak inni "co jest tam takiego, że pakują te samochody i jadą 1500 km??". Dopóki sami nie spróbowaliśmy. Pierwszy raz, drugi i teraz znów - trzeci. Banalnie uważam, że Chorwacja jest piękna. Góry, skały, morze, klimat, ludzie, zapachy, egzotyczne owoce, stare miasta. Za pierwszym razem pojechaliśmy trochę na wariata i uwaga... wybraliśmy hotel z basenem! Bo przepraszam bardzo, może pogody nie będzie, może woda będzie za zimna, może to a może tamto. Och, jak się myliłam! Kiedy tylko zamoczyłam stopy w Adriatyku, zaklinam się, nigdy przenigdy już nie chciałam basenu. Bo i po co za niego dopłacać? :D Woda w Adriatyku jest przejrzysta, widać dno w głębi kilku metrów! Poza tym woda jest ciepła, a życie biologiczne w morzu jest tak rozbudowane (oczywiście poza głównymi plażami), że od takich widoków człowiek się uzależnia! Inną sprawą są ludzie. Chorwaci są wspaniali! Niezwykle mili, gościnni i pomocni. Troszkę zupełnie na odwrót niż w Polsce? :D

Opalenizna na Polaka :D Tak, tak, tylko turyści mają tak delikatne stópki, że chodzą w butach po plaży. Jak rozpoznać tubylca? Ano na pewno ma opalone stopy!

Kiedy przyjechaliśmy do naszego apartamentu ukazał nam się przecudny widok z tarasu! Oczywiście rezerwując wakacje zawsze wybieram apartament z widokiem na morze, nie ma innej opcji. Tak więc kolejny już raz mieliśmy cudowne widoki na Adriatyk. W drugiej sypialni był balkon a tam... widok na góry po drugiej stronie, cudo! Rezerwacji dokonywałam przez serwis Airbnb, zawsze jestem zadowolona, chociaż nasi obecni gospodarze twierdzili, że serwis pobiera dość duże prowizje. 

Widok z jednej sypialni to był widok prosto na góry.

Widok z drugiej sypialni to widok na Adriatyk.

A oto dlaczego kocham Chorwatów! Nasza gospodyni codziennie donosiła nam swojskie pomidorki i ogórki i... wino domowej roboty!


Nasze codzienne śniadania na tarasie! Domowe wino od gospodarzy, plus świeże pieczywo z piekarni za rogiem i pyszne chorwackie sery, ach jaki oni mają pyszny ten nabiał!

Pyszne mają jogurty, naprawdę!

Kocham cudowne zachody słońca!


Jeśli chodzi o wieczory po upalnym dniu i leniuchowaniu na plaży, to ewidentnie jest to także jeden z moich ulubionych momentów wakacji. Gdy mamy w ciągu dnia temperaturę 35 stopni Celsjusza to wieczór z zachodzącym słońcem to jest to! W końcu można odpocząć i trochę się ochłodzić, usiąść na plaży i podziwiać  przepiękny zachód.


Mała przystań portowa w miejscowości Dugi Rat o zachodzie słońca. 

Co robi stęskniony słońca i wody Polak po dwudniowej przeprawie do Chorwacji? Ano jak już jest na miejscu to i od razu wskakuje do wody! W tym roku syn doskonalił snorkeling w pełnej masce Easybreath z Decathlonu. Sama także miałam taką maskę, jednak jej rozmiar dobrałam niezbyt dobrze i w pierwszych próbach nurkowania woda nalewała mi się przez czoło do środka maski. Taka prawda, głowę mam dużą a wybrałam maskę w rozmiarze S/M, następnym razem kupię sobie L, niestety :D Ale po jakimś czasie i metodą prób i błędów udało mi się tak zakładać maskę, że przeciekała minimalnie i dało się z niej korzystać w pełni. 

 Aż człowiek musi uchwycić tę przejrzystość!


 Syn sam uczył się snorkelingu ;)

 Testy maski zaliczone pozytywnie!

 Córka wolała inne zabawy w wodzie.


Sama przyjemność, za którą tęsknimy cały rok!

Czy w Chorwacji zawsze świeci słońce? Nie. I bardzo dobrze! W ciągu naszych trzech pobytów w Chorwacji zawsze zdarzały nam się 1 lub 2 dni z załamaniem pogody. Raz padał ogromny deszcz, kolejnego razu przez dwa dni szalała bora (to był akurat czerwiec czyli standard na tego typu wiatr), a w tym roku był jeden dzień pochmurny i raz padał deszcz. W taki pochmurny ale ciepły dzień oczywiście również da się kąpać w morzu. Jest nawet bardziej przyjemnie, woda i powietrze nie powodują aż tak dużego szoku termicznego, człowiek nie jest rozgrzany i jakoś tak inaczej czuje się w wodzie. Może mniejsza jest przejrzystość wody, bo gdy świeci słońce dno widać znacznie głębiej. Natomiast jest to wg mnie nieporównywalny plus, że pogoda raz na jakiś czas się załamuje! My wykorzystaliśmy ten dzień także na zwiedzanie Splitu. Co w 35 stopniowym upalne byłoby raczej niemożliwe. A tak - proszę bardzo! Zwiedziliśmy!

 Fajną opcją do urozmaicenia pływania są wszelakiego rodzaju deski. Znajdziesz je wszędzie, tj, na straganach czy w sklepach.

Kochamy kamienie na plaży! Zabawa z nimi daje dużo frajdy.

Czy naprawdę wolimy piaszczyste plaże? Nie! Nie! Nie! Kocham chorwacki żwir i kamienie. Te gorące, słone i skrzypiące kamienie. Raz, że są bardzo czyste i nie brudzą ani ciała ani rzeczy plażowych. Dwa, że żwir nie wlezie ci w majtki, nie przyklei się milionami drobnych kamyczków, które ciężko usunąć i strzepać. Żwir i kamienie są najbardziej użytkową formą plaży jak dla nas. Byliśmy nie raz na "piaszczystej" plaży chorwackiej. I nie, przyznaję to raz na zawsze: w Chorwacji nie ma piaszczystych plaż! Nawet jeśli znajdziesz napis: piaszczysta plaża, wiedz, że to nie jest piasek taki jak nad Bałtykiem. Są tylko drobne, bardzo drobne kamyczki, żwirek. A już ten rodzaj żwirku włazi w majtki, we wszystkie otwory ciała i stroju, okleja ciało, i przez niego woda mętnieje. Także na plaży "piaszczystej" nie jest już tak pięknie, jak dla nas. Dajmy na to plaża obok nas, w Omiś, okropna :D Nie dość, że zatłoczona to jeszcze mętna woda za sprawą "piasku/żwiru". Nie polecam! Naprawdę, nie wiem co my Polacy mamy do piasku na plaży! To jakieś nasze zboczenie patriotyczne! Przecież kamienie są tak piękną alternatywą. A dzieciaki wcale a wcale nie widzą różnicy, problemy piaskowe stwarzamy my sami, w swoich głowach ;) Jedynym realnym problemem są słone ręczniki, które codziennie sztywnieją od słonej wody :D

Naprawdę kamieniami i żwirkiem można bawić się bez ograniczeń, moje dzieci nawet nie wspomniały o piasku!

 Pierwsze kroki w pływaniu na desce ;) I pierwszy pochmurny dzień.

 A najlepiej pływa się w kółku z Elsą!

Rodzeństwo w akcji! Podwójne zabezpieczenie.


W kamieniach i żwirku można też zakopać tatę! Czy ja wspominałam, że piasek wcale nie jest potrzebny?

Gdy dopadła nas pochmurna sobota, postanowiliśmy zwiedzić Split. To jedno z największych miast, znajduje się na drugim miejscu miast Chorwacji pod względem liczby ludności. Sam Split robi wrażenie, jak dla mnie wygląda jak połączenie egzotycznego, surowego, wypalonego słońcem  miasta z nowoczesnością. Znaleźć w nim można niemal wszystko: Lidl, lotnisko, galerie handlowe oraz wspaniałe zabytki. My odwiedziliśmy Pałac Dioklecjana. Jak to jednak z dziećmi bywa, przeszliśmy sobie wśród tłumu i podziwialiśmy. My, bo dzieci chciały lody. I chyba większość okolicznych turystów stwierdziła, że w pochmurną sobotę wybierze się do Splitu, bo było bardzo bardzo tłoczno. Split ma jedną wadę - jeżdżą tu jak wariaci! My, przyzwyczajeni do przepuszczania pieszych na pasach- nie mogliśmy znieść, że jadące samochody nijak sobie mają to, że czekamy z dziećmi aby przekroczyć ulicę! Ba, po kilku dniach zaczęłam wychodzić na ulicę z ręką w górze i niech się dzieje wola nieba, inaczej możesz stać pół godziny w oczekiwaniu na samochód z inną niż ST rejestracją :D Bo ST nie przepuszcza pieszych na pasach. Zgroza! Mieszkaliśmy w pobliżu 20 minut jazdy od Splitu i jak widać mają tu bardzo silne naleciałości w nie przepuszczaniu pieszych. To chyba jedyna wada tego miejsca.

Zaparkowaliśmy gdzieś tu. Wszystko inne w pobliżu kilku km od starego miasta było zajęte! Wszyscy w pochmurny dzień postanowili udać się na zwiedzanie Splitu.

Zwiedzanie rozpoczęliśmy od tego miejsca.

Ruiny są obecnie bardzo ładnie wkomponowane w nowoczesność. Wszędzie zaś dookoła znajdują się stragany z ciuchami, owocami, pamiątkami, warzywami, knajpki i lody.

Weszliśmy do podziemi gdzie kupiliśmy piękne kamienne magnesy i urocze bransoletki z naturalnych muszli.


Typowe wąskie i pełne pamiątek stare miasto.

Za chwilę też wyszło słońce, a miał być to cały pochmurny dzień.

Zdjęcie pod pięknymi kolumnami. Przepiękne ruiny wkomponowane w tętniący życiem rynek.


Jestem zachwycona pięknem tutejszego kamienia.


Wąskie uliczki pełne turystów.

Odpoczynek pod informacją turystyczną.

 Najważniejsze były lody!

 Piękna promenada z palmami. I tak samo pięknie zatłoczona.

Uwielbiam te klimaty starego miasta!

 Odwiedziliśmy również typową europejską galerię handlową, a dzieci oczywiście wstąpiły do sklepu LEGO.

 Tu jeszcze raz zabawy na kamieniach.

A tak wyglądają te sławne kamienie plażowe. Osobiście nie umiem pochodzić długo po nich gołą stopą ale trening czyni mistrza.


 W Splicie, w sklepie LEGO, syn odnalazł katalog z zapowiedzią LEGO Super Mario. A że syn jest ogromnym fanem Super Mario zajarał się tą informacją na maxa!

No i jak jest w Chorwacji? Extra! P.S. Stylówka na plażę musi być! Hania wymyśliła sobie, że chce kupić saszetkę z kotkiem, różową i błyszczącą. W centrum handlowym w Splicie udało nam się taką odnaleźć praktycznie w pierwszym sklepie. Toż to fart! dwa dni wcześniej przeczesaliśmy cały Omiś i Dugi Rat! To są najpiękniejsze chwile wakacji! Spełnione marzenia.

Tyle czasu spędziliśmy w Chorwacji i tyle jest do pokazania i obgadania, że będzie jeszcze kolejny wpis. Niestety w tym nie zmieszczę wszystkiego co chciałam Wam pokazać :)

c.d.n.

1 komentarz:

  1. U nas Chorwacja była niemalże w każdym roku, no i przyznam, że momentami już troszkę znudziła, więc zmieniliśmy kierunek na Wyspy Kanaryjskie. Nie wiedzieliśmy kompletnie nic o tym miejscu, ale szybko poznaliśmy informacje korzystając sobie ze strony https://wyspy-kanaryjskie.pl/ . Jestem zaskoczona, że w jednym miejscu można poznać aż tyle różnych i oczywiście jednocześnie ciekawych informacji. Warto zatem je sprawdzać, abyście pojechali tam, gdzie znajdziecie dla siebie sposoby na spędzanie wolnego czasu i na relaks jednocześnie.

    OdpowiedzUsuń

Podziel się

Copyright © JEDEN DACH , Blogger